Byłem na jeziorze gigantów

Fishing With Ace Polska
Fishing With Ace
06. 03. 2022

Tym razem moim celem był absolutnie niezwykły zbiornik zaporowy w kraju Basków. Określenie „Jezioro Gigantów” nie wzięło się znikąd – na tę wodę jedzie się po nowe życiówki i prawdopodobnie największe okonie w Europie.

Szansę na garbusa 50+ mamy w wielu krajach, ale to właśnie tu w Hiszpanii łowi się je najczęściej. Nie jest to jednak łowienie łatwe – woda jest naprawdę spora, a poruszamy się wyłącznie kajakami. Zbiornik jest czysty i pełen raków, co sprawia że ryby są płochliwe i wiecznie najedzone.

Z miejsca zapominamy o twitchu, ciężkim jiggowaniu i szybkim obławianiu miejscówek. Zbroimy się lekko i w pełnym skupieniu obławiamy najlepsze miejsca centymetr po centymetrze licząc na choćby jedno branie dziennie. Jestem trochę przyzwyczajony do takiego łowienia – większość życia wędkuję na mazurach, a tu duży okoń to ryba tysiąca rzutów. Podobnie jest z większymi szczupakami.

Niemniej jednak łowisko mocno mnie przytłoczyło. Po pierwszym dniu bez kontaktu z rybą nie bardzo wiedziałem co będzie dalej. Miałem pewność że ogromne okonie pływają obok mojego kajaka, ale jak je skusić? Czy stać w jednym miejscu i na nie czekać, czy za tymi braniami dużo pływać? Może inny kolor przynęty? Może źle ją prowadzę?

Ostatecznie postanowiłem zmienić tylko jedną rzecz – kolor mojej przynęty. Ściągnąłem z haka niewielkiego raczka - SG 3D Cryfish Ratling 6,7 - cm z bardzo jaskrawym, czerwonym brzuchem, a w jego miejsce założyłem identyczny model, ale w kolorze motoroil. Dużo mniej wyróżniał się w wodzie, ale może właśnie o to chodziło…

Na potwierdzenie tej teorii nie musiałem długo czekać. Już po kilkunastu minutach wędkowania miałem pierwszą rybę na kiju. Nie czułem brania. Wielki okoń podpłynął do mojej przynęty i wessał ją kiedy ta leżała na dnie. Pierwszy raz w życiu widziałem na żywo taką rybę. Ogromny, tłusty, pięknie wybarwiony, wymarzony garbus z 5-tką z przodu. Bajka…

Dosłownie chwile później udało mi się wyholować kolejną rybę, a kilka godzin później jeszcze dwie. Z każdym braniem i z każdą nową miejscówką czułem się pewniej w tym co robię. Temu wszystkiemu towarzyszła ogromna ilość szczęścia i świetnego towarzystwa, ale udało mi się wyciągnąć kilka wniosków, które potem przekłądały się na kolejne ryby.

Bardzo fajnym rozwiązaniem okazała się modyfikacja coraz popularniejszego Tokio Rig. Zmiast sztywnego drucika moje obciążenie dowiązałem na średniej grubości fluorocarbonie. Całość może nie wyglądała najpiękniej, ale sprawdziła się wymiśenicie. Zaczepów było mniej, a tak dociążony raczek po tym jak obciążenie uderzało o dno, opadał jeszcze przez chwilkę i to właśnie w tym momencie miałem najwięcej brań. 

Ostatecznie połowiłem naprawdę pięknie, spełniłem swoje marzenie i całkiem fajnie się opaliłem :D Na długo nie zapomnę tej wyprawy i mimo tego że jeszcze nawet nie rozpakowałem walizki – już planuję powrót w to miejsce. Warto.

 

Powodzenia i połamania

Ace

 

Full article is accessible for registered users only

Full article is accessible for registered users only

Fishsurfing logo
Fishsurfing
The world of fishing
1.1M+
pobrań
Ocena 
4,7
Ribbon
Za darmo