Rzeka to niewątpliwe najbardziej wymagające łowisko dla sumiarzy. Mnogość i różnorodność miejsc bytowania tych drapieżników w nieuregulowanej, nizinnej rzece jest w zasadzie nieograniczona. W wielu przypadkach ogromna ilość potencjalnych miejscówek sprawia, że sumiarze podczas łowienia stacjonarnego trzymają się kurczowo obranych schematów i książkowych miejsc. Uważam, że jednym z najmniej uczęszczanych miejsc nad rzeką przez sumiarzy jest właśnie przelew.
Nie myślę tutaj oczywiście o garstce chłopaków ze spinnigiem w ręku, dla których sezon sumowy to wiele nieprzespanych nocy z zakwasami w rękach, którzy przycupnięci na kamieniu biczują rzekę w świetle księżyca i szumu przelewającej się wody. Szlachetna metoda, która mam wrażenie z roku na rok wymiera. Nie wymierają jednak miejsca, w których łowią, łowili. Przelewy w dalszym ciągu dają wspaniałe ryby. Są to jednak miejsca ciężkie technicznie i potrafią sprawić problem nawet doświadczonym sumiarzom. Będąc nad rzeką nigdy nie wybrzydzam przy typowaniu miejsc, a w szczególności jeśli chodzi o przelewy. Na to gdzie, kiedy oraz jak wygląda przelew ma wpływ przede wszystkim stan wody w rzece. Dlatego warto korzystać z tego jakie rzeka daje w danym momencie możliwości łowienia w przeważającej się po kamieniach wodzie. Oczywiście są przelewy, w których mam lepsze i gorsze wyniki. Średnie efekty miałem z reguły w leniwej wodzie. Czyli takiej, która przepływa przez kamienie z niezbyt duża prędkością. Zbiera się w nich prawdopodobnie mniej kleni, jazi i brzan, a to one są głównym celem sumów w nocnej wędrówce za pokarmem. Najlepsze natomiast w miejscach gdzie woda się niemal kotłuje. Im większe zwary, zmarszczki, wiry, prądy wsteczne tym lepiej. Jeśli za przelewem występuje załamanie i tworzy się coś na wzór „stopnia wodnego” lub jak kto woli małego wodospadu - to jesteśmy w zasadzie w domu! Jeśli chodzi o wielkość przelewu. Nie zauważyłem różnicy pod względem ilości brań. W obu przypadkach najważniejszym elementem jest wcześniej wspomniany „wodny haos”.
Duże przelewy mają jednak zaletę. Można na nich zwyczajnie rozstawić więcej zestawów, a ich położenie w wodzie ma ogromnie kluczowe znaczenie. Sposób na przelew Przechodzimy w zasadzie do meritum sprawy. Wybór odpowiedniej metody do warunków panujących na łowisku. Przelewy są z reguły bardzo płytkie. Woda w nich rzadko przekracza metr głębokości, nurt bywa bardzo szybki. To główne dwa czynniki odstraszające sumiarza z przelewu. Nie wiedzieć czemu przyjęło się, że sum powinien mieć kilka metrów wody nad głową, powalone drzewa, a najlepiej zatopione auto z otwartymi drzwiami. Pamiętajcie, że zasada jest jedna. Sumy latem żerują w górnych warstwach wody lub płyciznach, a zasadę tę stosujemy do momentu, aż wodą zacznie ratowanie się ochładzać. Dlatego przelew to letnie miejsce. Wróćmy jednak do wyboru samej metody. Dla upartego wędkarza nawet postawienie bojki sumowej nie będzie tam problemem. Jednak taki wybór sprawi cały szereg problemów i nie potrzebnie włożonej pracy. To kolejna lekcja – na sumach trzeba sobie życie ułatwiać, a nie je komplikować. Dlatego najbardziej pasującym schematem do takich warunków będzie metoda podwodnego spławika.
Podwodny spławik jest w zasadzie stworzony do tego typu łowisk. Sama metoda opiera się przecież na tym aby zywiec pracował w szybkim nurcie w naturalny sposób. Drugą metoda, może być podwiązka. Jednak tutaj zaczynają się schody. Przelew musi posiadać tzw. Dziury z zastoiskami, gdzie woda krąży leniwie między kamieniami. Takie dziury tworzą się np. w pradach wsteczny na przelewach, które powstały na skutek rozerwania się szczytu główki. Położenie zestawów Wspomniałem wcześniej o jakże istotnym aspekcie jakim jest położenie zestawu w przelewie. Tym bardziej jeśli tych zestawów na wyprawie z kolegą jest więcej niż dwa. Na dużych przelewach zestawy należy rozstawić od wewnętrznej strony przelewu, przesuwając się z kolejnymi ku środku rzeki. Tylko takie rozstawianie zestawu zniweluje wpływanie w pozostałe zestawy czy ich splątywanie. Nawiąże jeszcze do samego położenia podwodnych spławików. Najwięcej brań zanotowałem gdy kamień ze zrywka znajdował się na pierwszym załamaniu wody, a zywiec na długim przyponie ustawiał się z nurtem zaraz za tym przełamaniem. W momencie kiedy przelew nie jest duży, a utworzył się na skutek rozerwania szczytu główki polecam stawiać jeden maksymalnie dwa zestawy podchodząc do tego czysto intuicyjnie. Tutaj jednak polecam kłaść zestaw na samym szczycie główki, zywiec wtedy ustawi się nad rynna wymytą w warkoczu przelewu.