Dwa tygodnie wcześniej rozpocząłem przygotowania do niedzielnych zawodów Koła Wędkarskiego Hutmar. Według mnie popełniłem jeden błąd wynikający z mojej niewiedzy, ponieważ dokłądnie nie było mi wiadomo, gdzie dokładnie będą rozgrywać się te zawody, na którym brzegu. Ostatecznie do treningów wybrałem dwuktornie to samo miejsce. Przygotowałem mieszankę zanętową w postaci 1 kg zanęty Wonder Black oraz gliny wiążącej i ziemi bełchatowskiej. Do łowienia użyłem delikatnego zestawu na głównej żyłce 0.12 ze spławikiem 0,06 oraz przyponu 0,08 z haczykiem 0,16. Może wydawać się to dziwne ale jakoś lepiej łowi mi się na takim zestawieniu zestawu, chodzi mi głównie o spławik. Podczas łowienia zakładałem na haczyk głównie ochotkę. Szukałem drobnych leszczyków, mając na uwadzę to, że jednak większość brań będzie drobno-płociowych. Nie myliłem się, co wstawienie zestawu 4 - metrowym bacikiem i siedziała płotka. Dało mi to zrozumienia, że muszę nastawić się na drób i oczekiwać bonusików w postaci wyżej wymienionych leszczyków. Moje doświadczenie jest można powiedzieć średniozaawansowane, dlatego zbytnio byłem bardziej ostrożniejszy. Przez dwa treningowe dni byłem zadowolony z połowu.
Przyszedł czas na zawody, godzina 5:15 jedziemy na zbiornik. Pogoda nie napawała optymizmem, lecz po niespełna dwóch godzinach słońce przebiło się przez mgłę i zaczęło na prawdę mocno grzać! Na starcie kategorii spławika stanęło 15 zawodników, wylosowałem stanowisko dziesiąte, pech chciał, że z lewej i prawej stronie znaleźli się tyczkarze. Widziałem, że to będzie ciężkie starcie i będę musiał się postarać o rybę, która tego dnia brała dosyć chimerycznie. Mieszankę z góry miałem już ustaloną tyle, że jedynie do zanęty dodałem kastery. Przez pierwsze 1,5h kompletne bezrybie, dwoiłem się i troiłem, by cokolwiek wyjąć. Gdy wyszło słońce całkowicie, płotki dały o sobie znać. Co rzut to branie, które nie zawsze kończyło się rybą (tutaj wielkość haczyka grała główną rolę), jednak szybko się z tym uporałem i zacząłem reguralnie odławiać drobnicę. Gdy już ryba zaczeła dobrze współpracować, potężna wyspa przypłynęła do mnie i zasłoniła całe stanowisko, tworząc zasłonę, która zmusiła mnie do zakończenia zawodów 15 minut przed ich zakończeniem. Mój wynik to czwórka sektorowa i ósemka w ogolnej klasyfikacji z wynikiem 1270g. Uważam, że udało mi się wywalczyć dobry wynik rywalizując z tyczkarzami. Gratuluję także organizatorom za to, że stworzyli fantastyczną atmosferę.
Pozdrawiam.