Najlepszym wstępem tego wpisu było by zdjęcie dyplomu za zajęcie 2 miejsca na zawodach spławikowych zorganizowanych z okazji dnia dziecka gdy miałem 5 lat.
Mój tato, wujek i dziadek od małego zaszczelipi we mnie zawziętego wędkarza z krwi i kości lecz na pewno nikt nie przewidział jak bardzo to ziarno wyrośnie.
Zawody od dziecka tylko podsycały rywalizację w wędkarstwie co ciągnęło poziom mojego wędkarstwa do góry. Obcowanie z najlepszymi zawodnikami w Polsce, podglądanie, naśladowanie i rywalizowanie z nimi oko w oko. Piękne czasy, masa gromadzonej wiedzy i dziesiątki godzin na wodzie aby przyswoić.
Jestem za nie niesamowicie wdzięczny. Każdy etap wędkarstwa to inne historie i inni ludzie. Każdego z nauczycieli darzę szacunkiem za to co wniósł w moje życie.
Aktualnie potrafię łowić praktycznie każdą z metod wędkarskich. Ostanio doszła do nich metoda muchowa. Szczerze mówiąc jest to na tyle specyficzne łowienie, że tutaj odnajdą się osoby, które nie biegają stricte za rybami a czują i doceniają otaczający ich świat. Totalnie inny poziom odczuwania wędkarstwa. Opowiem o tym kiedy indziej.
Mineły lata a ja dalej latam z wędką w dłoni, przyszedł etap gdzie największe szczęście opanowuje mnie gdy ludzie, moi klienci łowią swoje życiówki u mnie na łodzi. Wiadomo moje też by cieszyły, jednak są trochę wyśrubowane i radości tej nie wykluczam gdy, którąś z nich obecnie pobije. Były by to ogromne ryby <3
Natomiast obecnie wyjazdy na ryby z klientami moimi oczami to nie tylko ryby. Staram się aby osoby te doceniały to gdzie są, dlaczego oraz po co tu przyjechały. Miałem masę klientów, którzy tylko przyjechali rzucać, rzucać, rzucać.... Ryba, ryba, ryba i do domu. Zajebiście ale po wyjeździe poza zdjęciami z rybami nie zostaje w Tobie nic. Nie przeżyłeś tego wyjazdu dobrze. Nie poczułeś klimatu miejsca, nie doceniłeś natury, nie było Cię tu.
Jestem wdzięczny za każdy dzień na wodzie. Za każdy wschód i zachód słońca. Często nawet tego samego dnia, za doświaczenia w przeróżnych warunkach pogodowych. Te lepsze i gorsze dni, to one tak naprawdę uczą nas najwięcej. Czym było by wędkarstwo bez kilku zer na wyjazdach.
RZUT - RYBA i tak cały dzień. Po takim wyjeździe nie chce Ci się jechać nawet już na ryby bo masz dość :D
Więc o czymś to świadczy prawda? Jak myślisz?