Cześć i czołem. Chciałem się podzielić z Wami wspaniałymi wspomnieniami z rzeki Odry. 2 tygodnie temu postanowiliśmy z rodziną, że jedziemy na Regalicę. Wykupiliśmy niezbędne pozwolenia i ruszyliśmy. Dodam, że w tym roku urodził mi się syn i nie jest to dla mnie łatwy sezon.
Wielu z nas przeżywa rozczarowania nad naszymi wodami, które z różnych powodów są puste lub mało zarybione. Osobiście wędkuję na jeziorach lubuskich jak i na Warcie niedaleko miejscowości Świwrkocin. Ciężko u mnie o większego szczupaka, który zdarza się niezwykle rzadko. Zazwyczaj łapiemy okazy w okolicach wymiaru ochronnego. Ale cenimy sobie czas spędzony nad wodą i ten niesamowity spokój nad wodą. W tym roku urodził mi się syn i praktycznie nocka nie wchodzi w grę więc cieszę się z każdego możliwego wypadu nad wodę. W tym sezonie szczęście mi jednak nie dopisywało. Od maja może 5 wypadów nad wodę, a na koncie jeden spięty szczupak przy samym pontonie.
Na początku sierpnia mówimy sobie jedziemy nad Odrę, na Regalicę. Łowiliśmy na różne metody. Na macie meldowaly się sandacze, masa krąpi, Leszczy i małych sumików. Liczyliśmy na grubą rybę. dlatego co jakiś czas zwijaliśmy zestawy i płynęliśmy trolingować. opłaciło się to niesamowicie. Ryba że zdjęcia dała mi niezapomniane emocje. Walka z takim boleniem była przepiękna. Ale nie tylko ja mam się czym chwalić. Teściowi pod wieczór zameldował się 90cm sandacz ważący ponad 9 kg. A gdy ja w tym czasie przerzucałem zestawy z koszykami, szwagier wyholował węgorza, którego nie widziałem około 15 lat.
Jeżeli zastanawiacie się nad takimi wyjazdami, gwarantuję że warto. Na koniec dodam, że echosonda pokazywała na tamtejszym odcinku Odry więcej ryb, niż na kilkudziesięciu kilometrach naszej Warty.
Dzięki za lekturę i życzę wszystkim tyle samo i więcej radości z wyników nad wodami!