Siemanko! Dzisiaj chciałbym opowiedzieć Wam o pierwszym metrowym szczupaku jakiego zlowilem. Było to już ładnych parę lat temu, nawet dokładnie nie pamiętam w którym roku. Pamiętam za to, że było to na jeziorze Wersminia. Pamiętam też, że dzień był upalny. Pływaliśmy od rana ale wyniki były słabe. Koło 10 spłynęliśmy na przerwę, po to by o 12/13 wypłynąć znowu w poszukiwaniu tych największych szczupaków, które często uaktywaniają się właśnie w południe. Łowienie jednak nie przynosiło rezultatów i od niechcenia oglądałem sobie ptaki zwijając woblera Salmo Perch 12. I nagle poczułem potężne uderzenie. Walka nie była długa, ryba szybko wyszła do powierzchni więc zdziwiliśmy się ogromnie gdy miarka pokazała 101cm. Po wyciągnięciu na łódkę byliśmy pewni że jest to 90 a jednak po raz pierwszy przekroczyłem magiczną barierę metra. Szczupak był bardzo chudy, nie miał oka i wielu zębów. Od razu można było wnioskować że jest bardzo stary. Jednak stara samica powinna być znacznie większa. Po rozmowie ze znajomym ichtiologiem doszliśmy do wniosku że był to bardzo stary, ogromny samiec. Samce szczupaka zwykle rosną do 100cm więc takiej wielkości osobnik musiał być kilka razy starszy ode mnie. Prawdziwy pomnik przyrody! Znakomite wspomnienie, które mam nadzieję podoba się również Wam.
Miłego dnia wszystkim i do następnego :D