Klenie... cały szas byłem przekonany, by je połapać na spinning wystarczą małe woblerki i smużaki i to już połowa sukcesu... myliłem się. Już po pierwszych kilku rekonesansach z kleniówką w ręku wiedziałem, że są bardziej ostrożne niż okoń czy nawet boleń a już na pewno sprytniejsze czy bardziej przebiegłe ode mnie ;) Postanowiłem dość intensywnie się do nich dobierać lecz wiecznie robiłem coś zle, a to wchodziłem im niemalże na głowy, a to się człowiek poślizgnął i hałasu narobił i po rybach...
Zawsze śmiałem się kiedy słyszałem „Kleń ma oko w każdej łusce” dzisiaj sam dodałbym do tego jeszcze, że monitoring na brzegach haha :)
Niestety zbyt późno podszedłem do tematu na poważnie ale na pewno jestem już mądrzejszy więc następny sezon zacznę dużo wcześniej i zupełnie inaczej.
Przecież nie ma chyba nic bardziej emocjonującego jak atak klenia z powierzchni :D
Noo okej, atak bolenia jeszcze na smużaka może być bardziej emocjonujący, fakt, kiedy w wodzie powstaje dosłownie gejzer jak po wybuchu ciarki biegają po plecach i serducho wali konkretnie ;)
Full article is accessible for registered users only