Czy można złowić na kilkugodzinnej zasiadce karpia nad dużym jeziorem? Oczywiście że tak tylko trzeba próbować .
Pobudka o 3 rano, szybko sparzona kawa na drogę i wyjazd nad jezioro. Na miejscu jestem ok 3.30 zapakowanie na taczkę tylko to co naprawdę niezbędne i spacer na wcześniej upatrzone miejsce. Po dotarciu rozłożenie całego sprzętu i krótki rekonesans lustra wody w poszukiwaniu aktywności ryb. Moją uwagę przykuwa kilka bąbelków i już wiem że tam wyląduje mój pierwszy zestaw. Pierwszy rzut nie cely, poprawka i bingo jest tam gdzie chciałem, garść kulek posłana z procy i pierwszy zestaw załatwiony.
Drugi zestaw postanawiam wrzucić pod krzaki i ponownie leci garść kulek z procy.
Kilka pików i delektuję się odgłosami lasu. Po około 2 h jest branie, po ciężkiej walce ląduje piękny i waleczny ponad 15 kg karp.
Zadowolony siadam i myślę sobie że to już pewnie koniec na dziś bo ryby na Jeziorach Wielkich są mega płochliwe. Ale na szczęście tak się nie stało po kolejnej godzinie na drugim zestawie jest energiczne branie. Szybki hol i mniejszy, ale równie waleczny karp zostaje wyjęty na matę. Krótka sesja zdjęciowa, odkażanie i powrót do wody.
Niestety mocno ograniczony czas szybko upłynął i o 10 już pakowałem cały majdan z powrotem.
W mojej ocenie skuteczność tego wypadu spowodowana była wcześniejszym sprawdzeniem kilku miejscówek parę dni wcześniej i wytypowaniem tego jednego, gdzie widziałem ryby.
Tak więc podsumowując jeśli jest choć chwila czasu, warto wpaść nad swoją wodę i obserwować co i gdzie się dzieje. W domu ryby nie złowimy 😀