To wydarzyło się naprawdę....
Sezon 2023 z przyczyn rodzinnych ograniczył kilkudniowe wypady praktycznie do dwóch wyjazdów w sezonie.
Miałem zielone światło na szybkie wypady na kilka godzin. I wtedy moja żona uświadomiła mi, że mieszkamy obok 70h jeziora.
Zagłębiam się w temat o już w marcu robie pierwszy rekonesans.
Może być! Woda należy do gospodarstwa, trzeba kupić zezwolenia u nich.
Nie rozdrabniam się, biorę na cały rok.
Szukam miejsc niedostępnych z brzegu, żeby mi nikt nie siadał, jednak wysoki poziom wody sprawia że linia trzcin kończy się poza zasięgiem moich woderow.
Wybieram mniejsze zło. Stanowisko z dobrym dostępem, ale miejscówki dla wytrwałych. W połowie kwietnia do wody lecą pierwsze boile. Sonda pokazuje niecałe 10* więc skromnie ale systematycznie.
Jeszcze w kwietniu. W tym samym miesiącu już pierwsza wizyta z wędkami nad wodą. Przypomniały mi się czasy jak zaczynałem przygodę z karpiami na pobliskim PZW, jest klimat. Później człowiek w tym pędzie się zatracił, były tylko komercje, teraz wracam do korzeni.
Wraz ze wzrostem temp. pojawiły się problemy. Melduje się ze sprzętem nad wodą a miejscówka zajęta 🫤
Cóż, w końcu majówka normalnie będzie wolne. Przez kolejne dni żarcie leci na miejscówki, z brzegu za każdym razem siedzi koleś i lowi na metodę. Już się nie patyczkuje, nęce przy nim żeby zachować systematykę.
Jakiś czas później melduje się w sobotę przed piątą rano i co widzę...?
WTF? Sześć wędek na moim miejscu.
Myślę moja wina, mogłem wieczorem podjechać I luknąć czy nikt nocki nie siedzi.
Jak już jestem to biorę mojego czworonożnego towarzysza zasiadek i lecimy poranny spacer wzdłuż brzegu. Ku mojemu zasokczeniu wszystkie bez wyjątku stanowiska zajęte i to od poprzedniego dnia.
"Wędkarze " śpią przy wędkach, wszędzie butelki po wódce i puszki po browarach.
Wracam po południu żeby rozeznać się na kolejny ranek. wszyscy siedzą do niedzieli....
A w nocy poniżej 10* , to co będzie później?
Właśnie do mnie dotarło, że dałem ciała, że kilka kilogramów boili wrzuconych do wody na marne. Ten brzeg to istne eldorado dla niedzielnych federowcow i imprezowiczów. Muszę olać przygotowywaną miejscówkę i poszukać nowej po zaledwie dwóch kilkugodzinnych wizytach z wędkami.
Może zbyt mało pary w to włożyłem, może to było zbyt łatwe i oczywiste?
Nie wiem, ale nie odpuszczam.
Działam od nowa, będę relacjonował pogoń za dzikusem 🐟👈