Total Urban Praga
Łowienie w mieście ma w sobie to coś... To coś dzięki czemu czuję, że jestem częścią tego miasta. Świata w którym obracałem i żyłem od zawsze.
Praga
Dlaczego tym razem wybraliśmy się zupełnie gdzie indziej? Wyruszyliśmy w nieznane, w miejsce o którym nie mieliśmy pojęcia. Mamy to szczęście, że nasze poczynania śledzi trochę więcej osób i podczas rozmów dowiadujemy się o kolejnych zbiornikach wodnych, które pobudzają naszą wyobraźnie. W tym konkretnym przypadku wszystko zaczęło się od rozmowy na “socialu” fox 2021 gdzie wspólnie z karpiarzami Czeskimi doszliśmy do wniosku, że nadajemy na podobnych falach. W krótkim czasie usłyszeliśmy o Wełtawie i pewnej miejscówce, która bardzo szybko pobudziła naszą wyobraźnie.
Go!
Przygotowania nie były jakoś trudne, ponieważ za każdym razem kiedy przyszło mi łowić w mieście, uznawałem jedną prostą zasadę. Minimalizm, tego trzymam się zawsze. To pozwoliło i nauczyło mnie jak zabierać tylko to co niezbędne. Cały ten wyjazd miał swój koniec zupełnie gdzie indziej, jednak to już temat na zupełnie inną opowieść, albo kawał pewnej historii, która się wydarzyła i niebawem będziecie mieli okazje jej zaznać. Naszą przygodę zaczęliśmy od problemu ze znalezieniem odpowiednio bliskiego miejsca do zaparkowania. Niestety było wiele stref, które nie pozwalały na to abyśmy swobodnie przemieszczali się pomiędzy miejscówkami. Dlatego bez pomocy miejscowych byłoby nam bardzo ciężko. Tutaj ukłony należą się Rostiemu, który oprowadził nas po mistrzowsku i dosłownie po kilku godzinach wiedzieliśmy co i jak.
Pierwsze problemy
Zaczęły się od właśnie zaparkowanych samochodów, które myśleliśmy, że stoją jak by to Wam ująć “poprawnie”. Pierwszy patrol policji szybko wybił nam to z głowy, podczas kiedy mieliśmy już rozkładać namioty i nęcić naszą pierwszą nocną miejscówkę... Całe szczęście wydaryło się to dość szybko i obaj z Pawłem uznaliśmy, że jest to znak aby zlokalizować hotel i odpocząć po przebytej podróży. Nie zastanawialiśmy się długo, szybko zlokalizowaliśmy pierwszy lepszy meldunek z parkingiem i ruszyliśmy odpocząć. Obaj byliśmy kosmicznie zmęczeni po cało dziennym deszczu. Szybki “shower” i lulu.
Przygotowanie miejscówki
Zrobiliśmy to jeszcze przed wjazdem do hotelu z tego powodu, iż łowiąc na rzece z marszu raczej ciężko o dobry wynik. Jako zanęty użyliśmy kukurydzy z puszki, oraz kulek banana, które bardzo dobrze pracują w tego typu wodach. Zwrócilismy uwagę na jeden bardzo istotny szczegół... Najprawdopodobniej trafiliśmy w tarło leszcza i musicie nam wierzyć, że zaraz po tarle karpia to jeden z najgorszych momentów jakie tylko można trafić... Karpie zawsze wybiorą łatwiejszy kąsek w postaci ikry...
Chwila prawdy
Możecie mi wierzyć lub nie ale mieliśmy przed sobą tylko jedną nockę. Wszystko na jedną kartę! Kiedy jak nie teraz? Pomyślałem. Po czym zaczął się nasz desant i w jednej chwili siedzieliśmy na chodniku pod przystankiem z napompowanym pontonem i resztą gratów. Czekając aż otworzą nam wrota do pewnej knajpy. W międzyczasie słuchaliśmy jak miasto zaczyna żyć a ludzie zaczynają pędzić. Każdy z nich ma własną historię i cel swojej podróży... Zawsze mnie to fascynowało i interesowało. Jednak co jest? Już 15 po 9 a brama dalej zamknięta... To pokrzyżowało nam plany, zawsze coś! Zdążyliśmy przękosić szybkiego maca i po chwili zaczęliśmy znosić nasze graty w dół po dość stromych schodach. Chwilę później okazuję się, że właściciel kojarzy wędkarzy, a nawet karpiarzy. Jednak my już mieliśmy swój cel.
To chyba sen...
Po przybyciu na miejscówkę okazało się, że będziemy spali te jedną noc jak bezdomnie w centrum Pragi w starej jamie, która była kiedyś najprawdopodobniej teatrem na wodzie... Widok dosłownie zapiera dech w piersiach a my rozkładamy się w popłochu z nadzieją na złowienie pierwszego Czeskiego dzikiego karpia! Pawciu odpala drona i widzimy je! Tak widzimy... Całą masę leszczy... To chyba sen... Jednak wśród nich dostrzegamy dwa większe cienie. Mamy je! Namiotów nie rozkłądamy z oczywistej przyczny.
Zaczynamy polowanie
To było dosłownie polowanie i dobranie odpowiedniej taktyki połowu do tego co działo się na wodzie. Możecie się śmiać, bądź nie. Wierzyć, bądź nie. Zawsze staram się wykorzystać do maksimum swoje miejscówki, dlatego kiedy Rosti zaproponował, że zostawi nam większy koszyk do metody nie zastanawialiśmy się tylko kminiliśmy jak go ubzroić w typowo karpiowy hak. Pierwszy zestaw poleciał pod coś co możemy nazwać belką hamującą nurt? Tak nam się wydaje. Z drugim ruszyliśmy na polowanie z powierzchni, które w tym rejonie jest bardzo skuteczne. Szczególnie latem, ale nie kiedy leszcz ma tarło a karp ma z tego niezłą wyżerkę. Próbowaliśmy dosłownie wszystkiego, wraz z przemieszczeniem się wzdłuż rzeki i łowiąć na upatrzonego. Nic to nie dało... Ten krótki rozdział pozostawię bez rozwinięcia, ponieważ nigdy nie uważałem się za tego typu łowcę. Jednak tak jak Wam wspomniałem. Za każdym razem staram się wycisnąć miejscówkę na maksa.
Wieczór
Na lewym “metodowym” zestawie zaliczamy delikatne branie, które po dłuższym holu okazuję się być pierwszym pełnołuskim karpiem! Co prawda nie za wielkim ale w końcu się udało i mogliśmy położyć na macie to po co tu przyjechaliśmy. Radość była bezcenna!
Tym razem ziarna kukurydzy zrobiły robotę i szybko uzbroiliśmy drugi zestaw na bezpieczny klips z cienką plecionką i drobną kuką. Do wody poleciało sporo zanęty sypkiej wzmocnioną amino kompleksem, który zrobił wielką zadymę pod wodą. Resztę dnia spędziliśmy na jedzeniu pizzy i podziwianiu Nocnej Pragi... To było coś, ten widok był zarezerwowany tylko dla nas!
Ranek
Budzi nas dźwiękiem sygnalizatora! Jednak po dosłownie kilkunastu sekundach ryba wchodzi w zaczep... Tylko nie to! Nie zastanawiamy się długo i zaczynamy działać! Ponton na wodę, kamizelka na bary i płynę. Aha no i go pro! Za każdym razem kiedy mam rybę w zaczepie nie szarpie na siłę, ponieważ wtedy może się jeszcze bardziej szarpać co w rezultacie może spowodować szybką utratę ryby. Po dopłynięciu nad zaczep udaje mi się szybko uwolnić karpia i zaczyna się hol... Hol z którego znowu widzę jak Praga budzi się do życia, jednak tym razem byłem na wodzie i ciągnęła mnie ryba. Wierzycie w to? To nie było jak z bajki, to była bajka! Po chwili ryba się poddaje a w tym czasie nade mną przejeżdża tramwaj, który jest pełen ludzi patrzących na to co ja tutaj robię...
Magia
Wydarzyła się ostatniego poranka i w tym momencie wiedziałem, że jestem we właściwym miejscu i czasie. Patrząc na tego pięknego lustrzenia miałem przed oczami te wszystkie trudności i momenty zwątpienia. Byliśmy zmęczeni ale szczęśliwi. Pomimo tego, iż na początku myśleliśmy, że sprawa jest przegrana nie poddalismy się i próbowaliśmy do samego końca złowić cokolwiek. Te ryby to żaden wyczyn, jednak dla nas będą to pierwsze karpie złowione w tak pięknym miejscu. Odpowiednio dobrana taktyka sprawiła, że się udało a my w tej jednej chwili byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na ziemi! Ryba bezpiecznie wróciła do wody a my zaczęliśmy desant powrotny w asysycie miejscowych nutrii, które dosłownie jadły nam z ręki... Jeśli zastanawiacie się czy będzie kolejna część z miejskiego łowienia Total Urban, to już nie musicie, ponieważ to się już dzieje! Jeśli macie w swojej okolicy miejski zbiornik, przyjrzyjcie mu się dokładnie. Może się okazać, że macie w swojej okolicy prawdziwą perełkę.