Czerwcowa zasiadka na Łowisku 333 Popowo zaplanowana w ubiegłym roku prawdopodobnie została jedną z najlepszych w całym moim życiu, choć dzięki niej, nie zwolnię tempa pieknej karpiowej pasji. 10 czerwca był pierwszym dniem na tej wodzie, po przyjeździe ku mojemu zaskoczeniu zastałem mocno zarośnięte krańcowe jedne z lepszych stanowisk na tej wodzie, pierwsza moja myśl "TO JEST TO". Zacząłem od typowania moich miejsc, szukając spadków, twardych placy między zaroślami, gdyż właśnie te miejsca napawały mnie ogromną nadzieją w obfite brania. Pierwsza miejscówka znajdowała się 30 metrów od brzegu na głębokości 3 metrów tuż przed spadkiem i pasem roślinności, kolejnym wytypowanym miejscem był bardzo podobny plac twardego dna na głębokości 3,5 metra również przed spadkiem i pasem roślinności gdzie uplasowałem 2 swoje zestawy. Każdy z nich to przypon Ronnie Rig na fluorocarbonie Korda Boom z kulką pływającą 18mm Pink Fruit od Munch baits, zasypane kulkami 20 mm orzech tygrysi połączonymi w mix całych kulek, przeciętych na pół oraz zmielonych , dodając małą frakcje kulek zanętowych również firmy Munch Baits Pink Fruit 18 mm tak aby uatrakcyjnić je wizualnie na dnie. Pierwsza noc minęła szybko i bez najmniejszego pika, tylko dlatego by równo o 6 rano doczekać się pierwszego odjazu. Mimo bliskiej odległości od zarośli, rybka współpracowała i poszła w stronę brzegu ułatwiając w miarę szybki hol i podebranie ryby. Waga wskazała 12 kg pięknego brzuchatego karpia z głębin żwirowni.
Ryba wraca do wody, wywózka zestawów i oczekiwanie na kolejne brania. W wolnej chwili postanowiłem obejśc kilka stanowisk w celu zlokalizowania ryby. Wtedy na płytkiej wyspie 0.8-1m głebokości zobaczylem conajmniej 10 karpii wygrzewających się właśnie w tym miejscu, w mojej głowie narodził sie plan na wywiezienie jednej wędki właśnie w to miejsce. Tak jak pewnie myślicie, okazało się to strzałem w dziesiątke. Nie musiałem długo czekać, bo godzinie po mojej wywózce nastąpiła piękna rolka z wyspy. Ryba zaparkowała w zarośla, więc nie zastanawiając się wsiadłem w ponton i popłynąłem pełen nadziei na coś większego. Jestem młodym karpiarzem, sporo ryb mam na swoim koncie, ale gdy pierwszy raz ujrzałem ciało ryby między zaroślami, dotarło do mnie, że takiego konia nigdy nie miałem okazji zobaczyć na żywo, przez co poziom mojej adrenaliny gwałtownie skoczył. Po 15 minutowej walce i wyciągnięciu ryby z zarośli wprost do podbieraka miałem ochote wyskoczyć z pontonu i zacząć tańczyć w euforii gdyż wiedziałem, że jest to moja największa ryba w życiu i moge już nigdy większej nie złapać, choć wiem, że ta piękna pasja nie ograniczy mnie do zaprzestania walki o kolejne swoje PB. Przy pomocy Panów ze stanowiska obok (serdecznie ich pozdrawiam) zważyliśmy rybę, gdzię ukazał się piękny wynik 24KG! jak się okazało jest to oficjalny udokumentowany rekord łowiska, nie mniej jest to moje PB, wtedy wiedziałem jak naprawde wygląda karpiowe szczęście. Sporo zdjęć, odkażenie ran i finalne pożegnanie się z rybą, tak aby kolejnym karpiarzom mogła przynieśc tyle emocji co mi. Noc okazała się przychylna i karpie pozwoliły mi ochłonąć i wyspać się. Rankiem emocje troche opadły, ale nie zwolniłem tempa, kolejna rolka również z zarośniętej wyspy, w kołysce wędruje karp 10,300 kg. Szybka wywózka , lekkie zanęcenie tego samego miejsca tą samą mieszanką i strzał po 5 godzinach, na szczęście karp okazał się pomocny i sam ominął zaczepy przez co hol okazał się przyjemny. W kołysce wędruje ryba z wagą 14 kg, pare zdjęć i karp wraca do wody. Następnego dnia po równie cichej i przespanej nocce, z głębokości 3,5 metra doczekałem się brania, rybka 12 kg standardowo pare fotek i zwracamy wolność. Ostatni dzień zasiadki zaowocował tylko w jedno branie małego brzdąca o wadze 3 kg z pięknie wypracowanej wyspy, ryba ta okazałą się ostatnią. Po tej zasiadce jak karpiarz byłem z siebie dumny z racji bardzo dobrze dobranych miejsc, gdyż kazde z nich zaowocowało braniem, ale przedewszystkim dlatego, że miałem przyjemność złapać dosłownie 24kg szczęścia z Popowa. Pamiętajcie, by nigdy się nie poddawać, dążyć do celów jakie sobie obieramy, dawać z siebie 100%, a prędzej czy później nasza cięzka praca zostanie doceniona i zaowocuje tym czym chcecie. Cierpliwość, pokora to w tej pasji cechy, bez których nie możemy się obejść, dlatego nie rezygnujcie z marzeń. Do zobaczenia nad wodą ! Michał
Full article is accessible for registered users only