Każdy z nas ma swoją ulubioną porę roku, która daje nam pewność na zwiększenie szansy złowienia
ryby. Uwielbiam wczesną jesień ze względu na pustki nad wodą i przyjemną temperaturę, która
pozwala wytrwać wiele dni nad wodą.
Plan
Wrzesień i paPaździernik to miesiące, które praktycznie zawsze mam zaplanowane do samego
końca. Nie inaczej było w tym roku! Przy okazji postanowiłem wybrać się na ryby z pewną osobą,
która barwnie zaznaczyła swoją obecność w naszej branży, a efekt tego spotkania będziecie mogli
zobaczyć na Waszych ekranach! Plan był prosty, jedziemy na ryby! Żeby wszystko było takie proste
jak się wydaje... Zaplanowanie dwóch miesięcy do przodu to nie lada wyzwanie, dlatego i Wam
polecam odpowiednio wcześniej zabrać się za ten temat i nie pozostawić nic przypadkowi.
Pogoda
Dlaczego ten termin jest tak atrakcyjny? Ponieważ wiem, że woda ma odpowiednią temperaturę,
aby karpie były w “pełnym żarciu”. Nie wiem jak u Was, ale nienawidzę letniego karpiowania ze
względu na upały, które skutecznie zniechęcają do siedzenia nad wodą. W nocy można wytrzymać,
jednak dniówki są bardzo ciężkie. Wysokie temperatury powodują tłok nad wodą i dopiero po tej
wielkiej fali można serio odpocząć. Kolejny plus września to szkoła, która się zaczyna i spokój nad
wodą sięga zenitu!
Małe leśne jezioro
W końcu przyszedł dzień wyjazdu nad tą malowniczą wodę, którą ujrzałem po przejechaniu kilkuset
kilometrów. Na miejscu czekał na mnie Czarek i jak zwykle nie obeszło się bez błądzenia po lesie. To
tylko kolejny znak, że dobrze trafiliśmy z wyborem i po tym całym letnim szale znaleźliśmy się w
karpiowym raju o nazwie Missisipi ViP. Zaczęliśmy jak zwykle od wybrania stron, po czym zaczęliśmy
sondowanie. W tym terminie nie omijam płytkich miejsc, wręcz przeciwnie, staram się łowić na
różnych głębokościach. Woda jest chłodniejsza, ale nie na tyle zimna aby ryba wycofała się w głębsze
partie wody. Moją uwagę przykuły wszystkie charakterystyczne punkty na wodzie i to właśnie im
poświęciłem najwięcej czasu. Moim oczom ukazał się długi pas trzcin, jednak dopiero po dokładnym
opłynięciu zbiornika zrozumiałem, że nie mam tam czego szukać.
“Świeża woda”
Jest to całkowicie nowe łowisko, które funkcjonuje dopiero od początku tego roku, dlatego nie
szukałem czegoś nadzwyczajnego na dnie, ponieważ wiedziałem, że te ryby po prostu tutaj będą.
Postanowiłem rozstrzelić się z zestawami dość daleko, ponieważ tylko w taki sposób mogłem
zlokalizować karpie. Przemek łowił też dość obszernie. Mieliśmy wiele możliwości, ale
postanowiliśmy łowić po 3 wędki każdy, aby nie płoszyć ryb, które mogły być dosłownie wszędzie.
Już pierwszej nocy dowiedzieliśmy się, gdzie aktualnie ryby przebywają i w czym gustują. Nasze
przeczucia były dobre i zatoczka naprzeciwko zagrała jako pierwsza, zaraz po niej pojechały trzciny u
Przemka. Wszystko układało się po naszej myśli i wiedzieliśmy gdzie szukać ryb, jednak to nie był
koniec, ponieważ nie wiedzieliśmy czy są tylko w tej jednej zatoczce, czy może gdzieś indziej.
Szukanie
Zaczęliśmy zagłębiać się coraz bardziej w zatoki z lewej i prawej strony, oddalając nasze wywózki na
kolejne metry. Dlaczego tak robiliśmy? Ponieważ mieliśmy bankówki, jednak zawsze warto szukać
gdzieś dalej ze względu na terytorialność ryb. Znam wiele przypadków, gdzie dany okaz ryby był
łowiony tylko i wyłącznie na danym obszarze wody. Dlatego w takiej sytuacji łowiąc na dwie wędki
po środku mieliśmy niemal pewność, że branie się powtórzy. Nasze poszukiwania opieraliśmy na
charakterystycznych punktach typu? Kładki, pomosty, zatopione drzewa. Tego też powinniśmy
zawsze szukać i nie pchać kilku zestawów w jedno miejsce.
Co z tego wyszło?
Ta opowieść powinna Was nauczyć, iż warto szukać, jednak co w sytuacji kiedy wykorzystaliście już
wszystkie potencjalne miejscówki a zostały Wam dwie nocki do wyjazdu? Tak jak wcześniej
wspomniałem nie pcham swoich zestawów w jedno miejsce, ale staram się znaleźć miejscówki w
okolicy miejsca, gdzie miałęm brania. W ten oto sposób przytuliłem się do najbliższych kilku grążeli z
lewej strony. Wynik był prosty! Piękna ryba wylądowała w moim podbieraku. Co z tego wyszło? Jak
zwykle dobra nauczka mówiąca o tym, że można złowić więcej ryb z okolic miejsca, gdzie wcześniej
mieliśmy branie. Na dodatek kilka godzin później kolejna wędka dała branie, utwierdzając mnie w
przekonaniu, że zrobiłem wszystko jak należy. Dzięki temu poranna kawa smakowała wybornie nie
tylko ze względu na piękny ostry cień mgły! Ale i dwa “slingi” a w nich dwa piękne karpie!
Zrywka
Temat poruszany już kilka razy, ale patrząc na obecną sytuacje na świecie, warty ponownego
poruszenia. Łowiąc w miejscach, gdzie są zaczepy, a ta woda taka była, stosuję ciężarki w postaci
kamieni, które dociążają zestaw dokładnie tak samo jak klasyczny ołów. To na co chce Wam zwrócić
uwagę to sprawa położenia zestawu z takim kamieniem, ponieważ nie jest to takie proste jak się
wydaje. Kamień nie ma równej powierzchni i za każdym razem spada inaczej, dlatego kładąc go na
miejscówce, starajcie się to robić zawsze pod kątem, kierując wędkę w stronę naszego stanowiska.
Minimalizujemy w ten sposób możliwość splątania się przyponu.
Nie zmniejszam
W tym okresie, staram się łowić na duże przynęty i liczę na większe ryby. Łowiąc na takiej wodzie,
gdzie karpie dopiero poznają kulki nie boję się używania dużych przynęt i staram się sypać dosłownie
kilkanaście kulek na zestaw, przy czym robię ścieżki wzdłuż brzegu i na głęboką wodę, dzięki temu
naprowadzam ryby centralnie na zestaw. Może ten zabieg wydawać się śmieszny, ale przynosi efekty
i to jakie! O czym przekonacie się na filmie u Karpiologa!
Podsumowanie
Łowiąc w tym okresie staram się spędzać jak najwięcej nocek na łowieniu ryb, jednak wszędzie są
wyjątki od reguły i nie inaczej jest i tym razem. Znam przypadki, gdzie po zlokalizowaniu ryb, można
było skutecznie punktować nawet w grudniu. Jednak to co chcę Wam tutaj przekazać to moim
zdaniem najlepsza pora. Z roku na rok mamy coraz cieplejszy listopad a nawet grudzień, nie
wspominając o zimie, która nas po prostu omija. Dlatego musicie do wszystkiego podejść
indywidualnie i ocenić każdą wodę pod względem miejscowych plażowiczów itd. Nie zapomnijcie, że
wędki chowamy późno i nigdy nie kończymy karpiowania w październiku! Ten czas może nadejść
nawet w końcówce listopada! Życzę Wam wszystkim udanej i piekielnie kolorowej jesieni! Osobiście
uważam to za najpiękniejszy okres na rybach!