Cześć wszystkim. W ostatni weekend postanowiłem pobawić się w karpiowy stalking.
Za cel obrałem moją ulubioną wodę, lecz postanowiłem utrudnić sobie sprawę i przeprawiłem się w miejsca, w których nikt nie wędkował od kilku lat.
Do przeprawy był potrzebny ponton z silnikiem, gdyż autem nie da rady dojechać w tamte rejony :)
Minimum sprzętu i zacząłem zabawę.
Taktyka była prosta. 2 wędki, siateczki pva z tzw. kiełbaską, a dodatkowo wspomagałem się kobrą. Zestawy wyciągałem co 2 godziny i przechodziłem dalej. Łowiłem dosłownie 3 metry od brzegu, w zaroślach i krzakach :)
Pierwsze próby kontaktu z rybami były nieudane. Karpie były zlokalizowane, ale również strasznie czujne. Po 2 godzinach bez wyniku zmieniłem miejsce na bardziej porośnięte. Ze swojej lewej strony miałem krzak, a prawa strona była starym trzcinowiskiem. Okazało się to strzałem w 10!
Wynik jaki osiągnąłem był zdumiewający❗❗❗
Wpadło kilka świetnych walecznych karpiszonów😉 oczywiście nie zabrakło również spinek 😔
Cieszę się, że stalking okazał się formą, która daje mi naprawdę sporo satysfakcji.
Jeżeli nie macie czasu na długie zasiadki, to polecam spróbować 💪