Coś nowego !
Jednak się skusiłem i wystartowałem w zawodach gruntowych !!! Dlaczego o tym piszę i czemu to dla mnie takie wyjątkowe.Mówiąc szczerze to sam nie wiem czemu. A dla czego jest to coś nowego ?? Już wyjaśniam. W moim odczuciu wędkarstwo nigdy nie było formą rywalizacji ,więc uczestnictwo w zmaganiach nie było priorytetem. Zdecydowanie to inne tematy jak i emocje ciągneły mnie nad wodę . Obcowanie z naturą, kontakt z rybkami i przede wszystkim spokuj oraz odpoczynek od dnia codziennego. Zawody w których uczestniczyłem, a było to razy 3 w rzyciu (Nie licząc dzisiejszych potyczek ) 2 razy na dzień dziecka z synem i raz federowa impreza z lokalnego sklepu wędkarskiego. Zawsze powodowały u mnie jakiś wewnętrzny stres i presję i nigdy nie było to takie wędkowanie jakie lubię. No to co zmieniło się teraz .Chyba głównym powodem było podejscie pod kontem presji i przede wszystkim przygotowanie się do samych zmagań ,(o tym za chwilę) . Po prostu wyluzowałem i stwierdziłem że jadę posiedzieć i tyle a jak coś złapię to będzie miły dodatek .Tak jak bym jechał na zwykłą zasiadkę . To też starałem się tak do tego podchodzić i chyba się udało wypracować kilka fajnych brań .
Przygotowanie do zawodów gruntowych !
Więc tak, na pewno tu nikogo nie zaskoczę niczym nowym, ale może wspomnę o czymś i komuś się to przyda . Na prawdę postanowiłem zrobić tak jak zawsze szykuję się do wyjazdu nad nową wodę, oczywiście o ile jest to możliwe chociaż by ze względu na odległość i związane z tym koszty jak i poświęcony czas. Tu akurat nie było daleko i mogłem się wybrać i powędkować parę godzin na tej wodzie . Pozwoliło mi to na skontrolowanie samego zbiornika pod kontem głębokości ukształtowania dna i ewentualnego rybostanu, no i podpatrzeć od miejscowych na co tu się łapie rybki. Zbiorniczek bo inaczej nie można go nazwać ma może z 2,5 hektara ,kałuża lub jak kto woli wanna z rybami .Płaskie dno bez górek i dołków nic pod co można by było się podczepić , żadnych kryjówek ryb . Głębokości wachające się od 0,7 do 1,3 m. No to lipa.!!! Jedyną drogą do jakiego kolwiek kontaktu z rybą byłą przynęta oraz zanęta i na tym się skupiłem . Zacząłem po prostu łowić i co jakiś czas zmieniać produkty jesli nie było brąń .To pozwoliło mi wyłonić najciekawsze smakołyki którymi się nabardziej interesowały rybki. Złowiłem 2 karpiki jeden około 5kg a drugi to taka szalona dyszka 10kg i parę brań pustych .Szału nie ma , ale już miałem jakiś plan.
Nadszedł dzień zmagań .
Plan już w głowie miałem , wybrane przynęty też , tylko pozostało wylosować miejsce w cieniu bo miało być ponad 30 stopni ciepła (i tak było hyc okropny) .Udało się i co najciekawsze usiadłem dokładnie w tym samym miejscu w którym byłem trenować (nie mogłem w to uwierzyć, ale jednak fart) Już czułem że jest dobrze i może mi to jakoś pomóc. Sygnał startu no i zaczynam wprowadzać założenia do rzeczywistości. Z racji tego że zbiornik jest mały ,to wędkowanie i nęcenie odbywa się tylko z rzutu . Strategia obrana przeze mnie polegała na obławianiu jedną wędką typowo pod duże karpie ,czyli zasypany plac kiszoną kukurydzą i orzechem tygrysim zalanym w słodkiej zalewie śmietankowo waniliowej zapach mega słodki. Druga wędka z kolei to federka na metodę gdzie do koszyka poszła zanęta z rozdrobnionych kulek(szprotki) puszki tuńczyka w sosie własnym i zalewa szprotowa (kulki i zalewajka mojego autorstwa) .Wszystko pięknie ładnie parę rakiet kuku i orzeszka punktowo na to zestaw z tym czym sypałem . Z tego miejsca wydłubałem 2 brania co dało 2 rybki 8 i 6 kg . Metoda tak samo punktowo, zanenta w koszyku a na włosie kuleczka 10mm szprot i zalałem wszystko tłusto zalewą (szprot) z tej wędki 2 brania = 1 rybka 5kg . Taki rezultat pozwolił mi wygrać te 7mio godzinne zawody . Widać było że ryba z innymi nie współpracowała brań było mało i nie wielkich rybek Miałem bez wątpienia dużo szczęścia ale, przygotowanie jak i doświadczenie odegrały tu też istotną rolę
Pozdrawia; Typowy Świr Karpiowy R.C.B.